Interesuje Cię PR, chcesz wykorzystać je do promocji własnego biznesu? To MUSISZ przeczytać.
Witam wszystkich serdecznie. Użytkownikiem CNEBu jestem od niedawna, jednak już sporo skorzystałem z zawartych w nim rad. Dlatego postanowiłem się odwdzięczyć i podzielić się swoją wiedzą w zakresie PR, która ma ważny atut – jest skuteczna. Aby nie być gołosłownym, chciałbym tutaj przedstawić przykładowe efekty moich działań w zakresie PR z ostatnich dni:
1. W czwartek 15 kwietnia na swojej internetowej stronie w dziale „Z ostatniej chwili” o moim Klubie Polskich Milionerów http://www.milionerzy.net napisała gazeta Rzeczpospolita.
2. W piątek 16 kwietnia dotarł do mnie pocztą egzemplarz pisma ”Beauty Forum”, w którym ukazał się mój tekst na temat terapii śmiechem. Został tam umieszczony kontakt e-mailowy do mnie.
3. W weekend otrzymałem propozycję spotkania z dziennikarką pewnego pisma dla dzieci, która chce w letnim numerze tego pisma napisać coś o terapii śmiechem.
4. We wtorek 20 kwietnia byłem gościem radia Tok FM, gdzie na antenie również opowiadałem o terapii śmiechem.
5. Będąc w tym radiu udało mi się zaciekawić producentkę programu kolejnym tematem (o prowadzonym przeze mnie Klubie Ludzi Sukcesu http://www.kls.republika.pl). Już mam obiecane, że w radiu ukaże się materiał o nim.
6. Przy okazji KLSem zainteresowałem inną uczestniczkę tamtej audycji radiowej, która przygotowuje programy dla TVP i zapowiedziała, że za jakiś czas prawdopodobnie odezwie się do mnie w tej sprawie.
7. Prosto z radia pojechałem na spotkanie KLS. Tego dnia po raz drugi w klubie gościła ekipa TVP, która kręci reportaż o klubie. W czerwcu wyemituje go program 1 TVP.
8. W czwartek 22 kwietnia w dodatku do gazety „Życie Warszawy” ukazał się tekst o terapii śmiechem, w którym znalazły się informacje o mnie i dane kontaktowe do mnie.
9. Parę dni temu pewien internetowy serwis o urodzie zwrócił się do mnie z prośbą o udostępnienie im moich tekstów o zdrowiu w zamian za promocję mojego serwisu http://www.smiech.org na ich stronach.
Mam nadzieję, że ten krótki wstęp zaciekawił was choć trochę i zachęci do przeczytania moich porad na temat PR.
Mam na początek dla Was bardzo dobrą wiadomość – obecnie podstawowym narzędziem poszukania informacji przez dziennikarzy jest Internet. Tak wiec każdy, kto choć trochę zna się na sieci, ma szansę dotrzeć do dziennikarzy. W tym celu warto stworzyć odpowiednią stronę WWW.
Ponad dwa lata temu w mojej głowie zaświtał pomysł zajęcia się, prawie zupełnie nie znanym w naszym kraju, zagadnieniem terapii śmiechem. Zacząłem prowadzić tzw. grupowe sesje terapii śmiechem oraz propagować tę terapię. Jako główny kanał promocji wykorzystałem Internet. W tym celu stworzyłem serwis o terapii śmiechem w domenie http://www.smiech.org Do dnia dzisiejszego jest on najważniejszym kanałem docierania do mediów.
Efektem istnienia tej strony były moje wielokrotne występy w mediach - w telewizji, prasie, radiu oraz w różnych serwisach internetowych. Ich listę (niepełną zresztą) można znaleźć na stronie http://smiech.org/wmediach.html
No właśnie, co zrobić aby o nas (o naszej firmie) media chciały informować i to w pozytywnym świetle?
Po pierwsze, media trzeba czymś zainteresować. Niby sprawa oczywista, ale niedoceniana przez firmy. Ja wiem, że osoby odpowiedzialne w firmie za marketing czy PR są często przekonane o wyjątkowości swojej firmy/produktów/usług. Niestety dziennikarze nie muszą wcale tego poglądu podzielać.
W mojej sytuacji sprawa była bardzo prosta. Terapia śmiechem, z jednej strony jest czymś jeszcze mało znanym w Polsce, a z drugiej jest tematem bardzo medialnym - dobrze się o nim pisze i jeszcze lepiej się go prezentuje (na zdjęciach czy w materiale filmowym).
Firmy niestety muszą się bardziej wysilić, aby ich usługi i produkty zyskały zainteresowanie mediów. Dobrym pomysłem może być dołożenie do produktów/usług wartości dodanej, która firmy nic nie kosztuje (lub prawie nic), a znacznie może zwiększyć zainteresowanie nim ze strony mediów. Może to np. polegać na tym, że firma połączy sprzedaż produktu z jakąś własną akcją prospołeczną.
Np. producent samochodów może wspólnie z dealerami przeprowadzić akcję bezpłatnego instalowania lub sprawdzania poprawności zainstalowania fotelików dziecięcych. Taka akcja może zainteresować media, szczególnie jeśli oprócz informacji o samej kampanii, przekaże im się informacje o sednie akcji, czyli problemach z prawidłowym instalowaniem fotelików. Wtedy w mediach mogą ukazać się materiały o tej problematyce, a przy nim informacje o akcji firmy.
Kolejna moja rada polega na zostaniu uznanym przez media za eksperta, z którego porad lub opinii warto korzystać.
Ja na mojej stronie http://www.smiech.org prezentuję moje artykuły na temat terapii śmiechem, informacje o mojej książce na ten temat oraz o prowadzonych przeze mnie zajęciach w Centrum Onkologii w Warszawie. Dodatkowo umieszczam tam informacje zachęcające dziennikarzy do kontaktu ze mną. W rezultacie jestem traktowany przez media jako ekspert od terapii śmiechem i gdy chcą one na ten temat zrobić materiał, to w pierwszej kolejności zwracają się o pomoc do mnie. Niedawno miałem nawet dosyć zabawną sytuacje, kiedy to do tego samego, porannego programu w telewizyjnej dwójce zaproszenie złożyły mi 3 dziennikarki. Przy tym żadna z nich nie wiedziała o inicjatywie pozostałych dwóch!
Podobnie może być w przypadku firm. Z tym, że tutaj w roli eksperta występować może zarówno firma jak i konkretny jej pracownik, który będzie odpowiadał na pytania dziennikarzy. Miano eksperta firma może zyskać m.in. gdy będzie liderem na swoim rynku, albo, gdy będzie oferować produkty lub usługi unikatowe, pokazujące, że jest nowatorska i wyznacza nowe kierunki rozwoju branży.
Z kolei pracownik firmy powinien mieć udokumentowane swoje osiągnięcia w dziedzinie, która interesują dziennikarzy. Czyli np. wdrożył projekty, rozwiązania, które miały decydujący wpływ na rozwój firmy lub też ma wieloletnie doświadczenie w określonym zakresie.
Jednak niekoniecznie trzeba być liderem rynku, aby być uważanym za eksperta. Trzeba po prostu zdać sobie sprawę ze swoich mocnych stron, które uczynią z nas autorytet w danej dziedzinie.
Kolejne zagadnienie warte omówienia, to przekazywanie informacji, które mogą zainteresować media.
Ja osobiście stosuję często następującą metodę. Najpierw wysyłam informacje drogą elektroniczną. Jeśli to możliwe, to staram się adresować e-mail do konkretnego dziennikarza, a nie do redakcji. Ważną rolę odgrywa tutaj temat listu. Powinien być on na tyle interesujący, aby zaciekawić dziennikarza. Jednak nie zachęcam do stosowania typowych sformułować z reklam.
Dobrze opracowany e-mail może zainteresować naszym tematem pewien procent odbiorców. Do pozostałych adresatów należy po kilku dniach od wysłania e-maili uderzyć telefonicznie. Od razu na początku rozmowy (po przedstawieniu się) należy poinformować o wysłanym kilka dni wcześniej e-mailu i spytać się czy doszedł i czy zainteresował redakcję/dziennikarza. W tym momencie dochodzi do ciekawej sytuacji. Dzwoniący przestaje być petentem, a staje się osobą przynajmniej równoważną, bo to dziennikarz musi sprawdzić, czy e-mail dotarł, czy został przeczytany i jak była na niego reakcja. Często okaże się, że nikt nie wie o tym mailu. I wtedy najczęściej dziennikarze proszą o przesłanie go jeszcze raz. A to oznacza, że będą oczekiwać na ten e-mail, co zwiększa szansę, że się nim zainteresują.
To na razie tyle porad. Za jakiś czas napiszę kolejne.
Pozdrawiam
Aleksander Łamek
Czytaj na Forum Merytorium.pl