Ostatnio istnieje mozliwosc zapisu na bardzo ciekawy kurs "Jak napisac e-booka, ktory stanie sie bestsellerem". Dzisiaj przeczytalam, ze Zlote Mysli maja zostac patronem tego kursu. Najwiekszy wydawca e-bookow w Polsce.
Niestety prawda tez jest, ze Zlote Mysli nie sprawdzaja, jak powstaja te "e-booki". Wiele, z kategorii "Rozwoj Osobisty", zawiera fragmenty zywcem tlumaczone z zagranicznych pozycji, np. Briana Tray'ego i ksiazki z plagiatem sa rekomendowane przez nieswiadomych tego ludzi (ktorzy je przeczytali, a nie znaja oryginalnych pozycji)- oraz promowane przez wydawnictwo. Juz sam fakt, ze jest ich tak wiele (w kategorii Rozwoj Osobisty) i sa tak podobne do siebie, stworzone w tak krotkim czasie, daje wiele do myslenia.
Mam wiele pozycji ZM, a wsrod nich wartosciowe, ktorych autorzy naprawde sa znanymi copywriterami i samodzielnie wypracowali sobie autorytet, wydajac e-booki (np. Piotr Majewski czy Kamil Cebulski). Cenie zwlaszcza audiobooki.
Nestety,wyglada na to, ze firma nie sprawdza prawdziwej wartosci tego, co oferuja autorzy. Jezeli mialabym sprzedawac, a tym bardziej wydawac, e-booka, pierwsza rzecza, po zainteresowaniu tematem czytelnikow i prognozie zyskow otrzymanych ze sprzedazy, byloby stosowanie sie autora e-booka do praw autorskich.
Z punktu widzenia klienta, nie chcialabym miec wyrzutuw sumienia, albo 9choc to bardzo malo prawdopodobne), problemow prawnych, z powodu, ze nabywam produkt, zawierajacy nielegalna tresc, nawet jezeli jest tani.
Warto, aby Zlote Mysli w swojej ofercie marketingowej zamiescily zapewnienie, ze sprzedawane utwory sa zgodne z prawem autorskim - i zaczely dokladnie sprawdzac "kandydatow". To nie swiadczy dobrze o wydawnictwie, jezeli sprzedaje, koncentrujac sie na zyskach, a nie troszczy sie o fair play, co jest wyznacznikiem jakosci produktu. Nie jest zadnym tlumaczeniem, ze nie bierze sie odpowiedzialnosci za tresc wydawanej ksiazki.
O ile wiem, Zlote Mysli, zamin wydaja jakis e-book, maja do niego wglad i moga - jesli by im zalezalo - zakwestionowac legalnosc jego tresci. A nie wierze, ze nie ma wsrod zespolu oceniajacego ksiazki osob, znajacych najwieksze bestsellery z kazdej kategorii, w jakiej sprzedaje sie e-booki (jezeli ocena ma byc rzeczywiscie miarodajna, wskazujaca na to, jaka wartosc ma e-book). Chyba, ze ocenia sie tylko ortografie, ilosc stron i stylistyke, a tresc pozostaje bez znaczenia - byle bedzie poczytna i dobrze sie sprzeda, natomiast prawa autorskie sie nie licza.
To ze wielu Polakow nie zna jezyka angielskiego, czy tez autorzy oryginalnych ksiazek uzywanych do plagiatu, nie maja ochoty tlumaczyc polskich publikacji na angielski, (bagatelizujac polski rynek i polska konkurencje) - nie swiadczy, ze ludzie moga bezkarnie cytowac cale strony, zywcem tlumaczac je na jezyk polski. Nie wymienie tutaj nazwisk autorow e-bookow napisanych niezgodnie z prawem autorskim, ale jest to nie tylko moja opinia i kazdy, kto zna jezyk angielski, interesuje sie tematem, zna i ma dostep, nawet do polskojezycznych pozycji najwiekszych guru samodoskonalenia, moze sprwdzic, co zostalo zywcem, bezczelnie skopiowane.
Proponuje Piotrze, abys w promowanym obecnie kursie, a tym bardziej przy wydawaniu jakiegokolwiek e-booka (zgody na to), dokladnie sprawdzal, i uczulal ludzi na to, czy autor przestrzega prawo autorksie. Bo niestety zasade "Polak potrafi" stosuje sie takze w dziedzinie pisania e-bookow.
I niestety, z powodu takiego podejscia Polakow do tworzenia produktow, polskie e-booki na Zachodzie nie jest sie wiarygodne. Jezeli polski produkt stworzony jest niezgodnie z zasadami fair-play (czyli przestrzeganiem praw autorskich), nie nalezy sie dziwic, ze polskie produkty w dziedzinie samodoskonalenia (rozwoju osobistego), maja taka droge pod gore na rynkach zachodnich, (nawet przetlumaczone na jezyki obce).
A wiem, ze sa pozycje, ktore warto przetlumaczyc i wydac za granica - nawet, jesli odnosza sie do polskich realiow.