Wsadzam kij w mrowisko

niedziela, 26 wrzesień 04, 13:13

Wyjątkowo wciagająca dyskusja o faktycznej skuteczności rad udzielanych w serwisie CNEB oraz o e-biznesach forumowiczów. Rozmowa godna polecenia jak żadna inna.

Grzegorz / MniamMniam.pl napisał/a na Merytorium.pl dnia 2004-09-26 16:37:38:

Wsadzam kij w mrowisko

Jestem lekko zszokowany a bardzo zdezorientowany.

Zanim wyjaśnię dlaczego, pozwolicie, że przedstawię dwa fakty, które są tego fundamentem.

Po pierwsze - post Piotra o poszukiwaniu inwestora. Czytając go nie rozumiałem o co chodzi najpierw - czy o 80 tys. euro, czy może o 8 tys. chociaż ta druga mozliwość wydawała mi się mało prawdopodobna (myślałem wpierw, że to pomyłka). Ale przecieracjąc oczy kilka razy, zakonotowałem wreszcie, że chodzi o 8 tys. zł!!!
to tutaj: http://www.forum.cneb.pl/viewtopic.php?t=2524

[żeby było jasne, 8 tys. kredytu dostaje się od ręki w każdym banku w 2 minuty na przykład]

"Zabezpieczenie pokryje ew. brak gwarantowanego zwortu z inwestycji po 12 mc. Oznacza to, że w przypadku nieosiągnięcia zakładanego ROI w danym czasie, inwestor otrzyma na własność 30% wartości serwisu - czyli 30% wszystkich jego przyszłych zysków bez ograniczenia czasowego. "

Czyli cneb przynosi zysk (po odliczniu kosztów, przed opodatkowaniem) 15 tys. zł rocznie???, czyli okolo 1,25 tys. miesięcznie?

Po drugie - info o tym, ze zlotemysli.pl sprzedaly 1000 ebuków.

http://www.wirtualnemedia.pl/index1.php?act=4&id_artykulu=15290&id_rubryki=0&id_podrubryki=13&word=zlotemysli

"Pierwsza w Polsce platforma handlowa oferująca elektroniczne książki - e-book okazała się sukcesem. Od początku jej działalności sprzedano ponad tysiąc publikacji. Okazuje się, że zapotrzebowanie na elektroniczne książki w Polsce jest również wielkie jak w USA."

[ teraz serwis leży i nie działa już od kilku dni - co moim zdaniem jest rzeczą niedopuszczalną, ale to już inna sprawa]

Wracając do sprzedaży, czyli trochę matematyki
1000 razy 35 zł (taką przeciętną cenę za ebuka sobie zakładam) = 35 000 zł
prowizja dla partnerów: 17 500 zł
prowizja dla autorów: 5 250 zł
razem przychodu przed opodatkowaniem: 12 250 zł
Nie pamiętam kiedy był start, ale przyjmijmy, ze 6 miesięcy temu, to wychodzi w takim razie na miesiąc około 2 tys. przed opodatkowaniem i bez kosztów.
Przyjmując, że koszty złotych myśli są kilka razy niższe np. moich, można śmiało założyć, że miesięcznie wydają około 1 tys. zł na serwer, księgowanie, materiały biurowe, oprogramowanie, etc.
To zostaje około 1 tys. cały czas przed opodatkowaniem.

No wybaczcie mi te podliczenia, ale jaksobie tutaj "na żywym organizmie" pracujemy, to czas gadać merytorycznie o faktach.
Bo ja się pytam w takim razie na jaką legitymację mogą liczyć wszelkie rady w zakresie ekonomii i marketingu prezentowane tu rady?
Czy są to rzeczy sprawdzone, oparte na sukcesie finansowym, czy może nie? A są to tylko rzeczy przeczytane, zasłyszane, lub wynikające z mikro projektów.

Więc się pytam, czy mu tu sobie rozmawiamy o "biznesach" przynoszących dochód miesięcznie rzędu: kilkuset, kilku tysięcy, kilknastu czy kilkudziesięciu tysięcy złotych?
Bo to ważne.
Bo w takim razie wszelkie rady [zakładając, że niestety mówimy o biznesach do kilku tysięcy zł miesięcznie] typu: "sprzedaż wzrosła mi o 175,3%, po wprowadzeniu czegoś tam" są dosłownie o kant d... potłuc".
Bo jakby nie liczyć, to oznacza kilka jednostek (bez względu na to czym są) sprzedawanych dziennnie. Wtedy więc takie wzrosty (lub spadki) są naturalną koleją rzeczy. A zmiana czegoś tam (nagłówka, oferty, ceny, etc) nie ma ŻADNEGO znaczenia.
Na co zwracam uwagę - na to, ze wszelkie rady, któych podstawą jest informacja o zmianie sprzedaży muszą być poparte minimalną ilością danych:
- wartością sprzedaży przed zmianą
- wartością sprzedaży po zmianie
- czasem w jakim jest to liczone
- tym, co uległo zmianie
- czy coś innego uległo zmianie
- danymi o sezonowości sprzedaży i innych warunkach, które mają na nią wpływ.

Epatowanie informacjami bez tych danych jest zwykłą manipulacją.
Bo co z tego, że komuś wzrosła sprzedaż o 178%?
Może to oznaczać np. że dzienna sprzedaż jedostek skoczyła z 8 do 15, lub, że miesięczna sprzedaż skoczyła z 8 do 15!!!
A taka zmiana w drugim przypadku nie jest zmianą, tylko normalnym wahaniem sprzedaży.

Do czego zmierzam?
Do tego, że nie wiem, jakie tu podawane rady i sugestie mają wartość.
Bo nie wiem jaka jest ich podstawa. Bo nie znam metodologii i zwykłych danych.
Wiele razy rozstrząsany problem: długa, czy krótka oferta, tudzież oferty specjalne i cała reszta jawi mi się jako mający zastosowanie gdzie? no właśnie, gdzie!?
Tan, gdzie sprzedaje się za 10 dziennie, czy za tysiąc zł dziennie.
Bo być może jest spora różnica w zarządzaniu projektami o róznej skali wielkości.

No to ja się pytam: o jakich "biznesach" tu rozmawiamy? Na ile otoczka manipulacyjnego języka nlp w dyskusjach o robieniu internetowych biznesów zniekształca ich obraz.
Na ile zalecenia tu promowane wynikają z doświadczenia. I przede wszystkim z jakiego?
Żeby było jasne, do nikogo nie piję.
Sam przecież prowadzę "biznes" internetowy i to do tego czysto sieciowy, czyli moja działalność ogranicza się w 90 do sieci.
Gdzie zaczynają się fakty w tutejszych dyskusjach, a gdzie kończy się autopromocja?
A może jest tak jeszcze, że internetowe przedsięwzięcia typu "mały biznes" NIE mają jeszcze w większości większych sukcesów, a są tylko projektami w ekonomicznej skali mikro?

Szczerze mam nadzieję, że nie.
Wkładam kij w mrowisko!

Pozdrawiam
Grzegorz Czytaj na Forum Merytorium.pl